Obraz miesiąca: Słodki koniec karnawału

Tym wpisem rozpoczynam cykl Obraz miesiąca. Będę przyglądał się w nim dziełom sztuki, które rymują się z wybranym świętem wypadającym w danym miesiącu. Ma być to asumpt do zgłębiania w przystępny (mam nadzieję) sposób dziejów kultury i sztuki. Na pierwszy ogień obrazy Pietera Bruegla Starszego i Pietera Aertsena, które pomogą opowiedzieć o zwyczajach związanych z końcem karnawału.

Ostatki: walka karnawału z postem

Karnawał pełnił niegdyś dużo ważniejszą rolę niż się dziś wydaje. Sama etymologia słowa mówi nam o jego znaczącej roli w przygotowaniach do Wielkiejnocy. Czasem wywodzi się jego pochodzenie od „grzeszności”, „cielesności” (łac. carnalitas), ale zazwyczaj karnawał rozumie się jako „pożegnanie z mięsem” (połączenie słów caro – mięso i vale – żegnaj). Stąd w dawnej Polsce jako określenie całego karnawału, a z czasem tylko ostatków występowała kalka językowa – mięsopust, a za nią pojawiły się inne nazwy: zapusty i kuse dni. Ostatki liczyły kiedyś aż sześć dni (od Tłustego Czwartku), teraz obowiązuje wersja z trzema dniami (od ostatniej niedzieli przed Popielcem), ale niezmiennie tuż po nich następował okres Wielkiego Postu.

carnivalandlentbruegelelder
walka karnawału z postem (Pieter Bruegel Starszy)

W wiedeńskim Muzeum Historii Sztuki można podziwiać genialny obraz Pietera Bruegla Starszego „Walka karnawału z postem”, na którym pośród wielu innych uczestników fiesty wypatrzymy dwie postaci. Na beczce piwa jedzie spaślak z głową prosiaka nabitą na rożen – to oczywiście Karnawał. Po bokach rozrzucone karty, obgryzione kości, skorupki po jajkach, w jego orszaku przebierańcy, muzykanci, pijacy. Na głowie jednego z jego kompanów spoczywa blat, na którym widać inne oznaki rozpusty – słodkie bułeczki, pączki, gofry. Z naprzeciwka  naciera na niego wieziony na platformie Post, który wygląda jak chudzielec z wiosłem jako orężem. Jego atrybuty to śledzie, precle i suchary. Zamiast kapelusza przyodział ul (miód był uważany kiedyś za postny), a jego towarzysze to mnisi i chłopi (jeden z nich niesie szczotkę ryżową symbolizującą oczyszczenie z grzechów). Flamandzki mistrz nie był odosobniony, na wielu innych dziełach można oglądać symboliczny konflikt ostatków (poniżej zamieszczam wersję artysty z kręgu Hieronima Boscha). W Europie Zachodniej organizowano autentyczne pojedynki personifikacji obu okresów.

1920px-follower_of_jheronimus_bosch_005
walka karnawału z postem (naśladowca Hieronima Boscha)

W tradycji chrześcijańskiej Wielki Post rozpoczyna Środa Popielcowa. Według nakazów przez kolejne 40 dni wierni mają się umartwiać. Jest to z jednej strony pozostałość po zasadach kościoła pierwotnego, gdzie ten czas był przygotowaniem do chrztu udzielanego w dniu Zmartwychwstania. Z drugiej strony to bezpośrednie odniesienie do Biblii gdzie Jezus przez taki okres pościł na pustyni, a pójście jego śladami ma być dziękczynieniem za jego przyszłą mękę na krzyżu. Przed świętami Wielkanocy Kościół zalecał poszczenie, wspomaganie biednych jałmużną i gorliwą modlitwę. W rzeczywistości dawniej ograniczano spożywanie niektórych rodzajów pożywienia. Rezygnacja z mięs nie była wcale tak trudna z uwagi na ich wysoką cenę. Z jadłospisu znikały też produkty nabiałowe (dla mnie prawdziwy dramat!), cukier i miód. Spożywano głównie żury postne, dania kartoflane i kapuściane, a także śledzie maczane w oleju (zamiast w śmietanie). Kawę przygotowywano z żołędzi, a herbatę z lipy, zamiast łakoci podawano tzw. ciastka wiekuiste i kisiel owsiany. Na pańskich stołach (szlachta, duchowieństwo) gościły częściej ryby, ale też jaja i produkty mleczarskie. Oczywiście surowo wzbraniano wówczas wszelkich uciech i tańca, nawet dzieciom zabierano zabawki.

Ostatki: Tłusty Czwartek czy Tłusty Wtorek?

Zanim jednak przyjdzie czas wyrzeczeń przed Wielkim Postem obchodzimy Tłusty Czwartek. Tradycyjnie wypada w ostatni czwartek przed Popielcem. W tym dniu w Polsce obowiązuje odpust dla pasibrzuchów. Na słodko świętują także Niemcy (w landach, które w dobie reformacji zostały przy papieżu) oraz incydentalnie Włosi (Giovedì Grasso) i Hiszpanie (jueves lardero; ciastka bizcocho oraz kiełbasy). Prawosławni Grecy natomiast obchodzą Tsiknopempti, podczas którego organizują festiwal grillowanych mięs. Genezy czwartkowego święta trzeba szukać w czasach pogańskich, gdy związane było z końcem zimy i radością z przychodzącej wiosny (najbliżej tamtym obchodom jest tygodniowe obchody rosyjskiej Maslenicy). Na naszym gruncie, choćby z racji tego, że jest to święto ruchome to symboliczne pożegnanie z karnawałem i okazja do wyjątkowego obżarstwa. To cheat day, podczas którego nawet najwięksi asceci wsuwają paterę faworków i tuzin pączków. Dziś smaków donatów mamy co niemiara (słodkie całusy dla MOD-u), a puryści i tak kosztują tylko tych z nadzieniem z róży. Gdybyśmy jednak cofnęli się do staropolskich zwyczajów pączki musiałyby być nadziane… boczkiem, mielonym mięsem lub po prostu słoniną! W parze z nimi szła, także solidna wódczana zaprawa – okowita lała się strumieniami, więc tłustoczwartkowe biesiady zamieniały się w pijatyki. Przodków trzeba zrozumieć, już za moment mieli odstawić wszelkie trunki i tytonie z racji Wielkiego Postu.

Innym ważnym dniem przed Wielkim Postem był kiedyś wtorek zapustny. W Polsce obchodzono – dziś zupełnie zapomnianego – śledzika. Do wódki, która podkreślała karnawałowy charakter imprezy podawano symbole nadchodzącego postu, czyli kapustę i właśnie śledzie. W niektórych regionach dzień ten objawiał się, także specyficznymi ludycznymi zabawami. Na Śląsku o północy wyprawiano pogrzeb basa (kontrabas obnoszono w kondukcie żałobnym), czyli utrzymane w żartobliwym tonie pożegnanie z muzyką. W Wielkopolsce i na Kujawach popularnością cieszył się tzw. podkoziołek, do którego rekrutowano wszystkie niezamężne dziewuchy. Zgraja chłopaków objeżdżała wioskę z kukłą kozła (symbolu seksualności) i przystawała przy każdym domu panny na wydaniu. Dziewczęta dostawały zaproszenia na tańce w karczmie, a za możliwość znalezienia kawalera musiały odpłacić koźlemu bożkowi małym datkiem.

W wielu krajach wtorek zapustny ma inny charakter i bardziej kojarzy się z naszym Tłustym Czwartkiem. Najpopularniejsze są obchody Mardi Gras (z francuskiego Tłusty Wtorek), który łączy spożywania naleśników i beignets (pączki z Luizjany) z kolorowymi paradami ulicznymi. Najhuczniejsze uroczystości odbywają się w Nowym Orleanie, ale są organizowane też przez wiele innych miast świata (m.in. belgijskie Binche, francuska Dunkierka). W krajach protestanckich, także trafimy na święta uwzględniające obżarstwo i taneczne ekscesy. Estończycy mają vastlapäev, Finowie – laskiainen, a Szwedzi – fettisdagen, a ich przysmakiem jest semla, czyli pszenna bułka z kremem w środku (coś na kształt ubogiej eklery). Duńczycy zaś fastelavn obchodzą w poniedziałek, a ich frykasem są dość podobne fastelavnsboller (słodkie bułki z kremem pokryte lukrem). Ich śladem idą Islandczycy i Norwegowie. W tradycji anglosaskiej obowiązuje tzw. Pancake Tuesday, czyli Naleśnikowy Wtorek – jak nietrudno się domyślić na łasuchów czekają wtedy wszelkie rodzaje słodkich placków. Nasi wschodni sąsiedzi Litwini wybierają podczas swoich Užgavėnės naleśniki (zwane blynai) oraz pączki (zwane spurgos).

pieter_aertsen_017
„Wytwórnia naleśników” (Pieter Aertsen)

Do napisanie tego postu zainspirował mnie obraz, który mieliśmy przyjemność oglądać podczas naszej wizyty w Rotterdamie. W tamtejszym Muzeum Boijmans Van Beuningen wisi „Wytwórnia naleśników” Pietera Aertsena. Artystę zwano także Długim Piotrem (Lange Pier) z powodu jego dużego wzrostu. Jako jeden z pierwszych malarzy specjalizował się w martwej naturze i scenach rodzajowych osadzonych w środowisku chłopskim. Pracował w rodzinnym Amsterdamie i Antwerpii. Oglądając jego obraz z zaskoczeniem odkryłem, że gofry i naleśniki w Niderlandach były popularne już w wieku XVI. Obecnie w Holandii obchodzi się we wtorek zapustny, podobnie jak w kręgach anglosaskich Tłusty Wtorek (Vette dinsdag). Przez cały dzień obowiązuje odpust na spożywanie takich specjałów jak naleśniki, gofry, słodkie bułeczki. Ta tradycja obowiązuje głównie na protestanckiej północy kraju, na południu w katolickiej Limburgii popularny jest vastelaovendj (dosłownie „ostatni dzień karnawału”), który przypomina bardziej francuski Mardi Gras, a więc niesie za sobą parady i zabawy taneczne.

3 uwagi do wpisu “Obraz miesiąca: Słodki koniec karnawału

Dodaj komentarz